Strony

czwartek, 11 sierpnia 2016

Leon CD Rae


Kolejny dzień w nowej szkole. Wszystko zapowiadało się totalnie fatalnie. Moje prawe oko dumnie wieńczył purpurowo-szary siniak. Mozolnie wygrzebałem z kieszeni już pomięty plan lekcji. Samoobrona. Przy obronie szczęścia, będę mógł się trochę wyżyć... Posłałam światu najbardziej krzywy uśmiech ze wszystkich możliwych i ruszyłem do szatni. Nieprzyjemne spojrzenia rówieśników sprawiły, że się zawahałem. Czy aby na pewno nie byłoby lepiej się zerwać? Nie Leoś! Nie masz dwunastu lat, czas pokazać tej nowej szkole, że nie mam najmniejszego zamiaru się poddać tak łatwo. Trzasnąłem drzwiami i pewnym krokiem pomaszerowałem w wolny kąt szatni. Ich wzrok nieustanie przeszywała mnie, jakby chcieli wejść w moją duszę i poznać jej wszystkie sekrety. Byłem odmieńcem, który wkroczył na ich terytorium. Zignorowałem to, nie było sensu nawet na nich patrzeć. Przebrałem się i ruszyłem w stronę sali. Przeżyłem, no cóż bynajmniej teraz. Na sali czekała już nauczycielka. Tego dnia czeka nas nauka blokowania? Brzmi ciekawie... Będzie można niechcący skrzywdzić nieuważnego idiotę. Jednak dopiero teraz spostrzegłem grupę dziewczyn.
-(...) Sama dobiorę was w pary. - Słowa nauczycielki dotarły do mnie w zwolnionym tępię. Czyli nie ma co liczyć na zostanie w parzę z jakimś klasowym badasse.. Skrzywiłem się. Obym nie trafił na jakiegoś cieniasa, którego przypadkiem zabije. W skupieniu czekałem, aż wreszcie pojawi się moje nazwisko.
- Ayuzawa.. i Santiago. - Powędrowałem wzrokiem, w stronę gdzie się teraz wszyscy gapili. Moja ofiara... Była niższa ode mnie i miała różowe kudły, a przed wszystkim posiadała cycki.
- Cizia? - Przekrzywiłem głowę nierozumiejąca tego co się dzieje. Powoli jednak docierało do mojej podświadomości, że to z nią mam być w parzę. Nieśpiesznie podszedłem do niej. Nauczycielka kontynuowała dobieranie innych uczniów w pary, więc już nikt na nas się nie gapił. Dziewczyna mimo to stała jakby właśnie kat wydał na nią najgorszy z możliwych wyroków, Stała tak skulona, ze wzrokiem wbitym w ziemię. Wyglądała jak taki mały wystraszony kociak. Zaśmiałem się w duchu przez to porównanie. Los daje szansę mi się odegrać za podbite oko! Spodobał mi się taki układ. Chociaż... Nie... Nie zamierzałem jej nic zrobić. Nawet jeżeli prawdopodobnie była jedynie zwykłą, pustą i różową cizią... Nadal była dziewczyną. Westchnąłem, nic się niestanie jak trochę ją nastraszę. Po chwili wszyscy bardziej, lub mniej zadowoleni byli podbierani. Nauka obrony. Jedna osoba zadaje cios, druga musi przeżyć... Czy coś w ten deseń! Klasnąłem w dłonie zadowolony. - Wpierw ja się będę bronić. - Stwierdziłem i o dziwo cizia nie zaprotestowała, baa nawet się nie odezwała. Posłusznie stanęła naprzeciwko mnie. Była inna niż poprzedniego dnia, a może tylko mi się wydawało? Przygotowałem się na pierwszy cios. Nawet nie musiałem się zbytnio wysilić by go zablokować. Ruchy dziewczyny były mozolne, przewidywalne, nieregularne. Ani razu też nie popatrzyła na moją twarz. Błądziła wzrokiem po całej sali. Liczyłem na trochę więcej rozrywki... Wydawało mi się, że jest wysportowana... Tak mocno oberwałem tą piłką. Zatrzymałem na chwile moje procesy myślowe. Piłką. Oberwałem. Od niej. Czyli grała. Widziałem jak wychodziła z budynku, jeżeli od razu poszła oznacza to, że zagrała calusieńki mecz... Coś mi zaczęło miauczeć... Tylko nie wiedziałem, w którym kościele. Podczas gdy dziewczyna nadal starała się dosyć daremnie zepsuć mój blok wykonałem parę testów. Przyglądając się z uwagą ruchom dziewczyny. Wyglądało na to, że odczuwała ból... Zakwasy? Na samą myśl o przeklętym bólu im towarzyszącym ciarki przeszły całe moje ciało. Odchrząknąłem dając znak dziewczynie ręką by się zatrzymała. - Teraz się zmienimy. - Stwierdziłem chłodno. Samo patrzenie na jej kulejące ruchy przyprawiało mnie o mdłości. Zmieniliśmy się pozycjami. W tym stanie, nawet jeżeli zablokuje prawdopodobnie poczuje silny ból... No cóż jej wybór! Nie musiała przychodzi na zajęcia, jeżeli nie czuła się najlepiej nie ^^? Przygotowałem się do pierwszego ciosu. Jednak coś mi przeszkodziło. Zdążyłem złapać z nią kontakt wzrokowy. Nie był jakiś wybitnie długi, ale w końcu zobaczyłem co tak naprawdę czuje. Była wystraszona. Poczułem jak coś ściska mi żołądek. Byłem aż taki potworem? Zapewne tak. Rozejrzałem się po sali, wszyscy byli zajęci swoimi ćwiczeniami, a nauczycielka rozmawiała przez telefon... Będę tego potem żałować... Zacisnąłem pięści po czym z wręcz przerażającą siłą uderzyłem się w brzuch. Od razu wylądowałem na kolanach, klnąc pod nosem, że nie potrafiłem po postu za symulować. Zerwanie się z lekcji było najprostszym sposobem by zagłuszyć wyrzuty sumienia było zerwanie się z lekcji, jeżeli mnie tu nie będzie, cizia nie będzie miała z kim ćwiczyć! Plan idealny... Może nie do końca. Po chwili grupka uczniów zauważyła, biednego mnie trzymającego się za brzuch i ściągnęła nauczycielkę. Sama Cizia patrzyła na mnie wzrokiem debila, chyba nie rozumiejąc co się stało.
- Co za idiota. - Nauczycielka wysoce zdenerwowana faktem, że ktoś przerwał jej fascynującą rozmowę wygłaszała własnie kazanie na temat tego jak można było, aż tak mocno oberwać od dziewczyny. - Jak mogłeś się nie osłonić! No nic marsz do pielęgniarki! - Plan genialny wypalił! - A ty. - Tu wskazała na Ciziunie. - Ty go tam zaprowadzisz. - Spojrzałem na nauczycielkę wzrokiem debila. Nie. Nie. NIE. To psuło cały mój plan. Nie zamierzałem spędzać z nią ani chwili mojego cennego życia.
- Trafię sam! - Odezwałem się może, aż za żywo. Nauczycielka tylko coś przeklęła pod nosem i sobie poszła. Czyli nie było szansy by się wymigać. Wstałem z ziemi, nadal odczuwając skutki uderzenia. Pomaszerowałem cały naburmuszony w kierunku wyjścia z sali. Kilka kroków za mną pałętała się różowo włosa. Gdy w końcu znaleźliśmy się na korytarzu przystanąłem rozglądając się. Gabinet pielęgniarki był na górze... A wyjście ze szkoły tuż przed nami. To było logiczne, w którą stronę ruszyłem.
- Gabinet jest tam... - Księżniczka Cizia wreszcie się odezwała wskazując na schody. No cóż za wyczyn!
- Naprawdę sądziłaś, że zamierzam tam iść? - Przewróciłem oczami, obracając się przodem do dziewczyny. - Tak poza tym liczyłaś, że wzbudzisz czyjąś litość ćwicząc w tym stanie?
 
*Ciziu? wytłumaczysz się Leosiowi?*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz