Strony

czwartek, 4 sierpnia 2016

Hanae CD Yves

Po krótkiej wymiany zdań, chłopak zemdlał. Na oczach jej i kilkorga innych uczniów. Należało coś zrobić, nie mogła go tak zostawić. Nie miała serca. Poprosiła więc ładnie jakiegoś chłopaka, który wyglądał na silnego, żeby pomógł jej wziąć “jelonka” do gabinetu pielęgniarki, a ona zaniosła jego pacynki. Kobieta zdawała się nieco nudzić, chociaż w takiej szkole nie trudno o jakiś wypadek. Gdy tylko weszli, westchnęła cicho i wskazała na łóżko. Chłopak położył go na kozetce, a Hanae grzecznie podziękowała. Pielęgniarka wypytała ją o kilka rzeczy. Mimo, że równie dobrze mogłaby już iść, postanowiła zostać dopóki się nie wybudzi. Po dziesięciu minutach w końcu otworzył oczy. Powoli usiadł na łóżku, będąc chyba trochę zdezorientowanym. Podczas gdy on spał, dziewczyna starała się nieco dowiedzieć o powodzie, dlaczego mógł zemdleć. Niezdrowy tryb życia? Nie wyglądał na kogoś, kto lubi towarzystwo, wręcz przeciwnie. Chciała mu pomóc. I już nie dlatego, że chciała zawrzeć nową znajomość, chociaż to też. Po chwili dowiedziała się, jak ma na imię. Yves Camelot. Ładnie. Kilka minut później mogli już opuścić gabinet pielęgniarki. Gdy usłyszała jego propozycję, na jej twarzy ponownie zagościł delikatny uśmiech.
- Dobrze, Yves-san. Ale jeśli nie chcesz, nie musimy tam iść. Mogę kupić coś w sklepie i możemy zjeść gdzieś, gdzie nie ma dużo ludzi- zaproponowała.
Stołówka - dużo ludzi, a on nie wyglądał na kogoś lubiącego być wśród tylu osób. Mogła stwierdzić to po jego wcześniejszym omdleniu.


<Yves? To jak?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz