Strony

sobota, 6 sierpnia 2016

Seth CD Lavena

- Nic mi nie jest, czuję się bardzo dobrze, po prostu zrobiłem sobie krzywdę w nos, to nic takiego.- Parsknąłem śmiechem, na zalewającą mnie falę pytań ze strony towarzyszki, dziwnie przejętej moim stanem, w końcu byłem jej zupełnie obcy. Jednak to było bardzo miłe z jej strony, a ja powoli chyba odzyskiwałem wiarę w ludzkość..! Nie. Dodatkowo tak troskliwie trzymała moje skarbeczki.
Gdy dotarliśmy w końcu pod pomieszczenie Rzeźniczki, Lavena cicho zapukała, po czym uchyliła drzwi, dyskretnie zaglądając do gabinetu, gdyż sam zacząłem czuć narastający dyskomfort i chyba bym się nie ośmielił tego zrobić. W takich okolicznościach nie da się być sobą. Nie lubiłem lekarzy, dentystów, pielęgniarzy, nauczycieli, sprzedawców sklepowych... Ogólnie nie przepadałem za osobami dorosłymi, które swoją "miłością do pracy" rozprzestrzeniały stan poddepresyjny, mimo iż sam byłem o krok do pełnoletności...
Nagle poczułem delikatnie szarpnięcie za rękaw, ze strony lekko zaniepokojonej Lav. No tak, stałem jak debil, gapiąc się w ścianę... Ale ta ściana była ładna...
Milczałem przez chwilę, po czym zrobiłem krok w przód, jednak szybko się zatrzymałem, jakby zatrzymany przez niewidzialny mur, wypełniający ramę drzwi do Rzeźniczki, która swoją drogą nie wyglądała szczególnie groźnie.
- Lav, pójdziesz ze mną..?- Bąknąłem nieśmiało w kierunku dziewczyny, która przytaknęła głową, wdziewając na twarz swój delikatny uśmiech. W jakiś sposób mnie to uspokoiło, jednak dodatkowo wolałem złapać czerwonooką za palce, oczywiście nie mocno, gdyż już po chwili ją puściłem.
- Co się stało?- Zapytała młoda kobieta, zwana pielęgniarką, wskazując wolne miejsce na przeciwko siebie, które od razu zająłem, od razu biorąc się za odpowiedź.
- Wyjeba... Wywaliłem się o dywan.- Odparłem, udając, że wcale nie chciałem użyć wulgarnego słowa wobec pracownika szkoły, natomiast kobieta od razu wstała i zaczęła się zbliżać, zmuszając mnie do ukazania prawdopodobnie największego krwotoku z nosa, jaki kiedykolwiek w swojej karierze widziała.
Rzeźniczka wypuściła mnie dopiero po pół godzinie, natomiast Lav spokojnie siedziała i czekała, aż skończy, trzymając moje pacynki, które przypatrywały się wszystkiemu z zainteresowaniem. Po wyjściu z gabinetu, odebrałem swoich przyjaciół, marszcząc nos, na którym znajdował się wielki plaster. No niezły początek "nowego życia", nie powiem...
- Dzięki, Lav.- Uśmiechnąłem się szeroko.- O ile nie masz czegoś ważnego do roboty, to możemy odłożyć pluszaki do mojego pokoju, po czym pójdziemy poszukać czegoś słodkiego do jedzenia, na odstresowanie.- Zaproponowałem, wyczekująco wpatrując się w dziewczynę.

<Lav?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz