-Nie mam w zwyczaju odmawiać utalentowanym osobom.-rzuciłem jej przelotne, wypełnione determinacją spojrzenie
Uśmiechnęła się lekko i oboje ruszyliśmy w stronę salonu. Z tego co się orientowałem, znajdował się on na pierwszym piętrze, gdzieś przy końcu korytarza. Włożyłem ręce do kieszeni i pogwizdywałem cicho. Nie wiedziałem jak mógłbym zagaić rozmowę, praktycznie nie znałem tej dziewczyny. Zatrzymaliśmy się przed dużymi, dębowymi drzwiami, prowadzącymi do salonu. Nacisnąłem klamkę i puściłem Celestię przodem, najwidoczniej pozostało we mnie jeszcze coś z gentlemana. Pokój był dużo większy niż się spodziewałem. Czerwone dodatki wyraźnie odznaczały się na tle biało-czarnych ścian i mebli. Podszedłem do barku, wyciągając z niego butelkę alkoholu oraz dwie szklanki, to jedyne naczynia jakie udało mi się tu znaleźć. Usiadłem naprzeciwko dziewczyny, nalewając nam trunku.
-Masz ogień?- zapytała, wkładając papierosa do ust
Wyciągnąłem z kieszeni zapalniczkę, będącą już na wykończeniu i podałem ją czarnowłosej.
-Nie palę-uprzedziłem pytanie dziewczyny, która podsuwała mi pod nos paczkę szlugów.
Wzdrygnęła ramionami i wypuściła ust szarawy dym. Ułożyłem się wygodnie na kanapie i przetasowałem swoje karty. Miałem już pomysł na to, w co moglibyśmy grać.
-Co powiesz na pokera? Zagramy kilka rund. Pokonany każdej z nich pije całą szklankę. Przegrywa ten, kto pierwszy się upije.-podzieliłem talię na kilka mniejszych stosów
-Może być-przytaknęła, zaciągając się papierosem
Rozdałem karty, a aura jaką można było wyczuć w pomieszczeniu, stała się wręcz nie do wytrzymania dla kogoś, kto nigdy się hazardem nie zajmował. Oboje byliśmy skupieni, żadne z nas nie miało zamiaru przegrać. Co jakiś czas używałem swoich zdolności, by przechylić szalę zwycięstwa na własną stronę. Dziewczyna z pewnością również używała swoich, jeśli może dzięki nim wygrać. Po którejś z kolei wypitej szklance obraz zaczął mi się rozmywać. Nie miałem pojęcia, czy to na w skutek spożytego trunku, czy częstego używania madness. Graliśmy dalej, a ja coraz bardziej traciłem świadomość. Byłem niemal pewien, że jutrzejszy dzień nie będzie należał do najprzyjemniejszych. Spojrzałem na Celestię, która również nie wyglądała na do końca trzeźwą.
-To jednak nie był aż tak dobry pomysł-zaśmiałem się, dopijając zawartość szklanki
Czułem, że moje policzki robią się czerwone, a ja zaczynam majaczyć. Wypiłem zdecydowanie za dużo. Przeciągnąłem się, prostując obolałe kończyny.
-Gdzie oni są?- zdenerwowany, damski głos rozniósł się po korytarzu
Wstałem ostrożnie, by niczego nie potrącić i podszedłem do drzwi, by podsłuchać resztę rozmowy. Kobieta zdecydowanie mówiła o mnie i mojej towarzyszce. Odwróciłem się w kierunku czarnowłosej.
-Możemy tu zostać i dać się złapać, albo spróbować uciec…- starałem się zabrzmieć jak najbardziej normalnie i posłałem jej figlarny uśmiech
<Celestia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz