Strony

piątek, 12 sierpnia 2016

Ryan CD Xavier

Chłopak podparł się na łokciu i zaczął wpatrywać się w widoki za szybą taksówki. Obraz nie zmieniał się zbyt szybko, głównie ze względu na obecnie panujący korek, który niezwykle go irytował. Szczerze mówiąc to chciał być już dawno na miejscu, jednak wiedział, że jeszcze trochę zejdzie jego podróż do celu. Rivaux… Miejsce, gdzie osoby z umiejętnością wzrokową zwaną „Madness” kształtują swoje zdolności… Ryan westchnął sam do siebie i począł zastanawiać się dlaczego właściwie posiada taką umiejętność i od czego zależy otrzymanie jej… Czyżby genetyka? Ktoś z jego rodziny również posiadał Madness? A może… może tkwi w tym jakiś inny powód? Nastolatek odwrócił wzrok od okna, po czym wygrzebał z kieszeni bluzy mały, pomarańczowy pojemniczek z masą drobnego druczku na przedzie, który wypełniony był po brzegi białymi, okrągłymi tabletkami. Otworzył go, a następnie wysypał z niego dwie pigułki, którym zaczął się dokładnie przyglądać. Nie widząc w nich nic ciekawego, łyknął lek, po czym zamknął pojemnik i zaczął obracać go palcami. Nigdy nie prosił o chorobę, jego zagubienie w sobie, a tym bardziej o tajemniczą moc, która pozwalałaby mu unikać niebezpieczeństwa… A wszystko to działo się przez jedno zdarzenie.. Na samą myśl przed oczami chłopaka stanęła krwawa sceneria morderstwa dokonanego na jego rodzicach. Szybko potrząsnął głową, by pozbyć się wspomnienia, jednak to jedynie je nasiliło. Widział szalony wzrok osoby, która dokonała zabójstwa i jak rzuca się na niego z nożem z tym samym spojrzeniem. Chłopak gwałtownie pochylił się i złapał się za głowę, oddychając ciężko. Szczerze nienawidził tego wspomnienia, które nawiedzało go przy każdej możliwej okazji, a on nie był zdolny do odpędzenia go. Irytowało go, że jest tak słaby, że nie potrafi wymazać jednego niepotrzebnego zdarzenia z pamięci, które nigdy nie powinno się wydarzyć.
- Jesteśmy na miejscu. – Głos kierowcy wyrwał go z zamyślenia, przez co aż podskoczył.
- H-Huh? Ah, tak… - Powiedział z lekka rozkojarzony, prostując się powoli i chowając pojemnik z powrotem do kieszeni bluzy odsunął dłonie od głowy.
Prawdę powiedziawszy to nie spodziewał się tak szybkiego dojazdu na miejsce. Przeciągnął się z lekka, a nastąpienie odpiął pasy, wziął futerał, w którym znajdowały się jego skrzypce oraz swój plecak, po czym wyszedł z pojazdu. Kierowca już stał przy bagażniku i wyciągał bagaż Ryan’a. Po jego wydobyciu wyciągnął rękę w jego stronę, w geście domagania się zapłaty. Nastolatek przysunął swoją walizkę i przewiesił przez ramię zarówno plecak, jak i futerał na instrument. Z kieszeni plecaka wygmerał portfel i wręczył kierowcy należytą sumę. Kiedy mężczyzna odjechał Ryan odetchnął głęboko i swój wzrok skierował na sporej wielkości budynek. Poprawił zsuwający się z ramienia futerał na skrzypce, a następnie złapał swój bagaż i zaczął kierować się w stronę budynku. Pierwszym punktem jego wycieczki było odwiedzenie sekretariatu, w celu otrzymania kluczyka do pokoju oraz jakiegoś planu lekcji. Kiedy odnalazł główny budynek szkoły, wkroczył tam bez zawahania i począł poszukiwać pokój sekretariatu, skąd mógłby dostać potrzebne rzeczy. Po około pięciu minutach poszukiwań, jego misja zakończyła się sukcesem. Po kolejnych pięciu minutach biesiadowania i prowadzenia krótkiej konwersacji w sekretariacie, wyszedł zadowolony z pomieszczenia, trzymając w dłoni świstek z wypisanym planem lekcji oraz kluczykiem ukrytym w jego kieszeni. Został również poinformowany jak należy dojść do męskiego akademika, za co był szczerze wdzięczny. Targając swoje bagaże zaczął zastanawiać się czy będzie mieć jakichś współlokatorów czy też niespecjalnie. W trakcie jego rozmyślań jego oko przykuł drobny, połyskujący przedmiot, który leżał centralnie obok niego. Nastolatek wyraźnie zaciekawiony rzeczą, bez zbędnego myślenia podniósł ją i z zaskoczeniem stwierdził, że jest to kluczyk. Uznał, że ktoś go zgubił, więc postanowił wziąć go ze sobą, a oddanie pozostawi na kiedy indziej. Wrzucił więc klucz do drugiej kieszeni i ponownie zaczął kierować się w stronę akademika. Kiedy tylko znalazł się w środku, zaczął szukać pokoju VII na własną rękę, mimo, że dookoła aż roiło się od osób, które mogłyby mu wskazać drogę. Po dłuższym spacerowaniu po korytarzach w tę i w tamtą, w końcu znalazł to czego szukał. Odetchnął z wyraźną ulgą, ale kiedy stanął naprzeciwko swojego pokoju dostrzegł jak jakiś chłopak z kapturem zasłaniającym jego twarz, siedzi oparty o swoją torbę tuż przy drzwiach i widocznie… spał? Ryan zamrugał parę razy nie kryjąc zaskoczenia. Pochylił się nad nieznajomym i potrząsnął nim z lekka, by ten się ocknął. Kiedy tylko nieznana osoba poruszyła się, blondyn odskoczył od niego jak oparzony. Nieznajoma osoba przeciągnęła się leniwie i uniosła kąt kaptura, spoglądając na Ryan’a.
- Co Ty tu robisz…? – Spytał niepewnie nastolatek unosząc jedną brew.
- Kluczyk mi zaginął.. – Westchnął głęboko nieznajomy, jednocześnie przenosząc się do pozycji stojącej i wskazując na drzwi przed nimi.
- Czyli wychodzi na to, że jesteśmy współlokatorami… - Powiedział, a bardziej stwierdził jasnowłosy, jednocześnie wyjmując klucz z kieszeni spodni.
Nieznajomy spojrzał na niego zaskoczony, ale po chwili przewiesił przez ramię swój wojskowy plecak i worek, a jego zaskoczona ekspresja wyparowała. Kiedy tylko do ich uszu dobiegł cichy szczęk otwieranego zamka, od razu wparowali do środka. Był to pokój skąpany w czerni i bieli i widocznie przeznaczony był dla czterech osób. Ryan usiadł na pierwszym, lepszym łóżku, a swoje rzeczy ustawił w kącie. Współlokator zaczął wyraźnie szukać czegoś po pokoju, jednak nastolatek zbytnio się tym nie przejmował. Z głębin plecaka wyjął podłużne pudełko, w którym znajdowało się wcześniej przygotowane jedzenie, które cudem udało mu się przewieźć. Otworzył je i w środku ujrzał zapakowaną w folię aluminiową zwyczajną kanapkę, które zwinnie odwinął. Delikatnie pikantny aromat kurczaka, który był w niej zawarty uwolnił się, kiedy tylko sreberko zostało rozwinięte. Chłopak biorąc gryza, zaczął również obserwować poczynania wciąż nieznanego mu chłopaka, który po dłuższej chwili poprzestał swoich działań. Westchnął głęboko i wymamrotał coś, czego jasnowłosy nie mógł dosłyszeć. W tym momencie współlokator spojrzał na Ryan’a, który wciąż zajadał się swoją kanapką. Prawdę mówiąc to zbytnio nie wiedział co miał zrobić, gdy tak na niego patrzył, więc przełknął kęsa i spojrzał na niego z wyrzutem.
- No co? Głodny jestem… - Rzucił krótko i po chwili wziął kolejny kęs, jednocześnie odwracając wzrok od nieznajomego.

(Xavier? x3)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz