Skrzyżowałam ręce na piersiach, zastanawiając się nad odpowiedzią. Szczerze mówiąc, sama nie wiedziałam dlaczego zdecydowałam się przyjść dzisiaj na zajęcia, zwłaszcza te z samoobrony, które mimo wszystko wymagają większego wysiłku fizycznego. Prawdopodobnie jestem zbyt uparta i lekkomyślna, by uważać zakwasy za jakąkolwiek przeszkodę, pomimo tego, że wszystkie mięśnie bolą jak diabli. Naprawdę nienawidzę tych cech, rzadko kiedy dobrze dzięki nim wychodzę. Westchnęłam i przetarłam skronie, starając się ułożyć w głowie jakąś sensowną odpowiedź. Dość niepewnie podniosłam głowę, a nasze spojrzenia się skrzyżowały, jego było pozbawione emocji i dziwnie zimne, podczas gdy moje przepełnione strachem i niepewnością co powinnam zrobić.
-Nie, nawet nie brałam tego pod uwagę. Większość i tak przejmuje się tylko sobą- mruknęłam, poprawiając za luźną koszulkę, której rękaw bezprzerwy ześlizgiwał mi się z ramienia
Nie musiałam mu się tłumaczyć, zresztą nie wyglądał on na osobę, którą szczególnie obchodzi życie innych. Taka odpowiedź najwyraźniej wystarczyła chłopakowi. Odwrócił głowę i bez słowa poszedł w kierunku drzwi wyjściowych, więc naprawdę ma zamiar wagarować. Ruszyłam za czarnowłosym, starając się za nim nadążyć. Kiedy tylko nadarzyła się okazja, zagrodziłam mu drogę. Poczułam na sobie to jego zimne spojrzenie. Spróbował mnie wyminąć, jednak ponownie uniemożliwiłam mu dalszy marsz. Przykro mi, jestem całkiem niezła w blokowaniu.
-Czego jeszcze chcesz?- jego głos odbijał się echem po pustym korytarzu
-Miałam zaprowadzić cię do pielęgniarki i zamierzam to zrobić. Więc proszę, czy mógłbyś tam ze mną pójść? Mało mnie interesuje co zrobisz potem.- starałam się zabrzmieć jak najodważniej- Możemy już oboje mieć to z głowy?
Chłopak westchnął i po chwili namysłu, ku mojemu zdziwieniu, odwrócił się w kierunku schodów. Odetchnęłam z ulgą, nie miałam ochoty dłużej się z nim użerać. W ciszy przemierzaliśmy kolejne korytarze. Atmosfera była dość napięta, a żadne z nas nie zamierzało jej załagodzić. Zatrzymaliśmy się dopiero pod gabinetem pielęgniarki. Leon niechętnie wszedł do środka, a ja wróciłam na salę gimnastyczną. Ćwiczenia wciąż trwały, a nauczycielka wyraźnie zainteresowała się prowadzonymi zajęciami. Nie rozmawiała już przez telefon, zamiast tego co jakiś czas rzucała niekoniecznie pochlebne komentarze w kierunku niektórych par. Niezauważona wślizgnęłam się do sali gimnastycznej i usiadłam na jednej z drewnianych ławek. Lustrowałam wzrokiem "walczące" ze sobą sylwetki, które w kółko powtarzały te same schematy. Oparłam głowę o zimną ścianę pomieszczenia i przymknęłam oczy. Zastanawiało mnie specyficzne zachowanie chłopaka. Byłam przekonana, że mnie uderzy, odwdzięczy się za siniaka pod okiem, jednak tego nie zrobił. Za nic nie potrafiłam go rozgryźć.
-Gdzie Leon?-usłyszałam nad sobą poddenerwowany głos nauczycielki
-W pokoju. Pielęgniarka kazała mu wrócić.- wzruszyłam ramionami
Kobieta mruknęła, najwyraźniej wierząc w to, co powiedziałam i powróciła do swojego wcześniejszego zajęcia. Nie mam pojęcia czemu go kryłam, skoro nie do końca się tolerowaliśmy. Najwidoczniej nie chciałam bardziej pogarszać swojej obecnej sytuacji. Mam tylko nadzieję, że źle na tym nie wyjdę.
<Leoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz