- Wybacz - powiedziałam, czerwieniąc się ze wstydu. Jestem idiotką. Bezużyteczną idiotką.
Skinęłam głową na znak potwierdzenia, że także byłam nowa, po czym splotłam dłonie za plecami, ciągle trzymając jego pacynki.
Próbowałam sobie przypomnieć, czy jednak przypadkiem nie mijałam gabinetu pielęgniarki, ale nic nie mogłam sobie przypomnieć. Zmarszczyłam brwi, wysilając swoje szare komórki, że prawie zapomniałam o obecności chłopaka. Prawie, bo Seth nagle krzyknął głośno, aż podskoczyłam zlękniona. Przeklęłam swoje słabe nerwy, czując jak moje serce znów przyspiesza. Nie tak szybko jak przedtem, acz nadal wystarczająco by samo bicie rozbrzmiewało mi w uszach. Wzdrygnęłam się, czując cudzą dłoń na ramieniu. Była ciepła, więc nie duch.
- Nie, nic się nie stało. Po prostu jestem ciut strachliwa. - Uśmiechnęłam się do niego pocieszająco, a zarazem uspokajająco. - Mówiłeś, że przy wejściu widziałeś oznakowanie, prawda? W takim razie chodźmy. - Pociągnęłam go ponownie za rękaw i nie zatrzymywałam się, dopóki nie znaleźliśmy przy wspomnianym znaku wskazującym kierunek, gdzie znajdował się gabinet pielęgniarki. Odetchnęłam z ulgą i poszerzyłam wyszczerz.
- No to idziemy - zarządziłam radośnie, ciągnąc go dalej. Gdy już znałam kierunek, pytałam go o stan jego nosa oraz upewniałam się, czy na pewno w nic innego się nie zranił.
- Miejmy nadzieję, że będziemy mieć to szczęście i pielęgniarka będzie miła - wymamrotałam, widząc drzwi do celu naszej krótkiej "podróży".
(Seth? E tam. xd)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz