czwartek, 4 sierpnia 2016

Lavena CD Seth

Przestraszyłam się, gdy przez kilkanaście pierwszych sekund się nie ruszał. Nawet zaczęłam wpadać w lekką panikę, więc jeszcze dla pewności dźgnęłam go w żebro. Poczułam lekką ulgę, gdy się ruszył, jednak nie spodobał mi się fakt, że trzymał się kurczowo za nos. Chyba jednak nie jest w porządku.
Oddałam mu jego pluszowych przyjaciół, którzy swoją drogą byli uroczy, jak na malutkie pacynki. Niezbyt wierzyłam w jego słowa na temat jego zdrowia, ale odwzajemniłam uśmiech, nadal będąc zatroskana i uścisnęłam dłoń - jak się dowiedziałam - Setha.
- Lavena Kelynn, nawzajem, towarzyszu niedoli - przedstawiłam się nieco nieobecnym, acz przyjaznym tonem. Po kilku chwilach milczenia nie wytrzymałam i wskazałam jego dłoń, którą trzymał się za nos z nadzieją, że w końcu ją opuści.
Przełknęłam głośno ślinę, widząc krew spływającą po jego ręce oraz twarzy. Musiał zaliczyć porządną wywrotkę. Nieco spanikowałam, dlatego, zanim odebrałam od niego pacynki, szukałam w ukrytych kieszeniach sukienki paczki chusteczek.
- Trzymaj. Pozbędziemy się, chociaż trochę krwi. - Dałam mu paczkę, mamrocząc cicho, ale wystarczająco głośno, by mnie usłyszał. - I oczywiście, że z tobą pójdę! - powiedziałam z lekka oburzona, odbierając od niego pluszaki. Jakbym mogła go teraz ot tak zostawić i sobie pójść, gdy krew się z niego leje. Pociągnęłam go delikatnie za rękaw i pociągnęłam w stronę... Zatrzymałam się, uświadamiając sobie, że w sumie nie miałam pojęcia, gdzie jest kuchnia.
- Właściwie, to gdzie znajduje się kuchnia? - spytałam zawstydzona. Buah, byłam bezużyteczną istotą. Doprawdy.

(Seth? Prowadź do kuchni ^^)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz