wtorek, 9 sierpnia 2016

Lavena CD Yuri


Od samego rana latałam wszędzie jakby mnie stado duchów goniło. I w sumie nie mijałam się z prawdą, bo gdy tylko jakiegoś zobaczyłam, to starałam się jak najszybciej znaleźć się daleko od widma. Tylko przy duszku jakiegoś psiaka się zatrzymałam i pogłaskałam, a właściwie to chciałam go pogłaskać. Nic z tego nie wszyło, gdyż moja ręka przeszła przez niego, a przez całe moje ramie przeszedł dreszcz.
Potem przyszyłam ucho Pinky'ego, ponieważ o coś niefortunnie zahaczyłam i się urwało. Biedny misiek, powinnam bardziej dbać o niego. Wypożyczyłam stertę książek z biblioteki. Ucięłam sobie pogawędkę z panią Isabellą. Przy okazji dowiedziałam się, że będę miała współlokatorkę, Yuri Tuan. Pierwsza myśl - dziewczyna ma bardzo ładne imię. Lilie (bo o ile mnie pamięć nie myliła to, to jej imię oznaczało) są śliczne. Nawet nabrałam ochoty by je kupić, przez co teraz wracałam do akademiku z bukietem biało-różowych lili, zastanawiając się, czy w pokoju mam jakiś wazon. Powinny ładnie wyglądać na parapecie. Nucąc cichutko pod nosem, weszłam do pokoju i przerwałam. Przekrzywiłam głowę o parę stopni w lewo, widząc nieznaną mi brunetkę. Na dodatek mocno zamyśloną, gdyż mnie nie zauważyła. Po szybkim zliczeniu za i przeciw postanowiłam się odezwać.
- Yuri? - spytałam, wyrywając dziewczynę ze swoich myśli.
- Tak. - Uśmiechnęłam się do niej szeroko i w paru susach, w międzyczasie odkładając kwiaty, znalazłam się przy niej, po czym chwyciłam ją za ręce.
- Mam nadzieję, że będziemy dobrymi współlokatorkami - powiedziałam radośnie, potrząsając jej dłońmi i zadarłam głowę, żeby spojrzeć jej w oczy. - Masz ochotę na coś do picia? Herbaty? Soku? Kawy? - spytałam.

(Yuri?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz