-Psychiczny zboczeniec? Bardziej bym się martwiła normalnych ludzi.
-Tak sądzisz?- Spytała od niechcenia zaciągając się znowu.
-Mhm. Zresztą, z tym pierwszym typem od razu dało by się pogadać. Mili ludzie, poważnie.
Nic nie odpowiedziała, dlatego ominęłam ją ponawiając ruch w stronę kuchni. Słyszałam, że w dwóch szafkach znajduje się ambrozja i to prawda! W jednej znalazłam żelki a w innej jeszcze sok brzoskwiniowy. Niebiański dar nocą, nie ma co. Kiedy wracałam do pokoju, nieznajoma zagrodziła mi drogę, widocznie nie ruszyła się z miejsca przez ten czas.
-Co tam masz? Już wracasz?
-Tak, jeszcze ktoś z nauczycieli skapnie się, że ktoś sobie hasa poza pokojem w czasie ciszy nocnej- odparłam wesoło. Nie wyglądała na taką co się przesunie.- A nawiązując do twojego pytania to mam żelki i sok.
Wpadłam nagle na jakże genialny pomysł i wzięłam ją znienacka. Szybkim ruchem otworzyłam paczkę żelków, jednego wyciągnęłam i włożyłam jej go w usta po czym obeszłam zaskoczoną cicho sobie nucąc.
<Kathie? default smiley xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz