czwartek, 25 sierpnia 2016

Theodor CD Pina

- Jak będziesz palić… - zacząłem, ale Caid spiorunowała mnie wzrokiem, odsuwając zapalniczkę od papierosa, który miała w ustach. Instynkt mi podpowiadał, że ma ochotę mi przywalić, ale obecność osób trzecich ją od tego powstrzymywała. Chociaż nie, chyba raczej inna rzecz, nigdy nie zwracała uwagi na osoby wokół niej.
- Tak, tak. Umrę szybciej, dostanę raka płuc. Fakt, może jesteś wyższy, ale nie czyni tego ciebie z mojej niańki – sarknęła zirytowana i odeszła, ciągnąc za sobą ogromną, czerwoną walizkę. Uśmiechnąłem się w stronę odchodzącej siostry, czując się odrobinę zraniony. Najwidoczniej zostałem sam w wielkiej akademii, bez żadnej mapy czy planu placówki. Cóż, najważniejsze jest to, żeby iść przed siebie, nawet jeśli nie zna się drogi, prawda? Beztrosko ruszyłem w nieznane z zamiarem znalezienia akademika. To taki pierwszy cel, zanim zacznę całkowite zwiedzanie terenu szkoły. Łatwiej pomyśleć, niżeli zrobić. Za każdym razem, gdy mijałem to samo drzewo, mój uśmiech malał i przy ósmym razie zatrzymałem się zdezorientowany. Chyba chodziłem w kółko…
- Przepraszam. - Odwróciłem głowę w stronę wysokiego głosu i nieco zniżyłem wzrok, gdy zrozumiałem, że mam do czynienia z osobą odrobinę niższą. - Szukasz czegoś?
Uśmiechnąłem się szeroko do niebieskowłosej dziewczyny i kiwnąłem głową. W sumie nie szkodziło mi zapytać o drogę.
- Wiesz, gdzie jest akademik? - spytałem z nadzieją. - Jestem tu nowy i troszkę kręcę się bez celu.
 
(Pinuś? ^-^)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz