środa, 27 lipca 2016

Vincent CD Ayame

Westchnął cicho, układając zgiętą dłoń na czole.
 - Panienko, zwiedzenie budynków po zmroku nie należy do bezpiecznych. Z przyjemnością jednak zaproszę Cię do swego lokum - dodał z filuternym, lecz urokliwym uśmiechem. Byłby głupcem, gdyby naraził niewiastę na samotne włóczenie się po szkole. Krzyki ustały, dzięki czemu mógł kontynuować pracę, jednak przy oku towarzyszki.
 Motywujące. Gdy usłyszał twierdzącą odpowiedź, wysunął się na przód i skierował w stronę swojego pokoju.
Ostatni pokój był najbardziej oddalony od reszty, wręcz odosobniony. Na tym piętrze znajdowała się dodatkowo sala lekcyjna i sekretariat. Jego pokój nie wzbudzał w nim zbytniego zachwytu.
Liczył się z tym, że nikt nie będzie się do niego dostosowywał, także odpuścił sobie informowania o tym. Ciszę przerwało skrzypienie kasztanowych drzwi. Ich oczom ukazał się zwyczajny pokój z białymi ścianami i kilkoma obrazami. Poza tym było jeszcze łóżko, biurko i szafa, wszystko w kolorze subtelnego błękitu. Zajął miejsce na krześle, jej zostawiając łóżko. Zauważył, że szatynka nerwowo zaczyna stukać w ekran telefonu. Na jego twarzy malował się uśmiech.
 - Panienko, tu nie ma zasięgu - jej oczy wręcz z przerażeniem skierowały się na jego. Pozostała im rozmowa lub ciągnięcie niezręcznej ciszy. Widząc zrezygnowaną minę dziewczyny podniósł instrument. Może to sprawi, że choć na chwilę nie będą czuć skrępowania.
 Usadowił go na ramieniu, przymykając oczy. Smyczek poruszał się po strunach z niebywałą dokładnością. Nie mylił się w ani jednej nucie, nie przerywał, nie zastanawiał się. Gra była wyryta w jego duszy. Nie miał już sił na śpiew. Po wytrąceniu go z równowagi musiało minąć trochę czasu zanim mógł ponownie zacząć układać w głowie słowa do swych dzieł. Musiała wystarczyć jej przygrywka. Wykonał ją bezbłędnie. Sam był pod wrażeniem.
 Sądził, że jej obecność sprawi, że zaczną drżeć mu dłonie lub zapomni pewnego fragmentu, który nadal sprawia mu trudności.
 - Jeśli mogę Panienkę zapytać, jak Panienka ocenia moją grę? - nie unikał kontaktu wzrokowego. Doskonale wyczuwał kłamstwo. Pragnął prawdziwej opinii od osoby trzeciej. Był ciekaw jej punktu widzenia. Może była to kompletna egzaltacja. Może zwyczajne stosunki międzyludzkie. Pierwszy raz przejmował się kogoś zdaniem. Oczekiwanie przeciągało się w nieskończoność.
 Robiła to specjalnie? Zastanawiała się? Już po chwili padła odpowiedź.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz