Smyczek z poruszał się po strunach z niezwykłą gracją i dokładnością, a towarzyszące temu dźwięki należały do najpiękniejszych, jakie kiedykolwiek słyszałam. W osłupieniu wpatrywałam się w mężczyznę swoimi lawendowymi, pełnymi zaciekawienia oczami. Lekko odchyliłam głowę i zamknęłam oczy, przysłuchując się bezbłędnej grze Vincenta.
-Jeśli mogę Panienkę zapytać, jak Panienka ocenia moją grę?- zapytał, wpatrując się w moje oczy
Nie unikał kontaktu wzrokowego, chcąc poznać moje prawdziwe uczucia. Nie miałam po co go okłamywać, sama nienawidziłam być oszukiwana, więc unikałam tego jak ognia. Delikatnie nadęłam policzki, zastanawiając się nad odpowiedzią.
Moje odczucia co do jego gry były jednoznaczne, jednak nie miałam pojęcia, jak powinnam ubrać je w słowa, zwykłe „wspaniała” pozostawiłoby za dużo niewiadomych.
Spojrzałam głęboko w oczy chłopaka, który z niecierpliwością wyczekiwał odpowiedzi.
-Jest niesamowita. To brzmi banalnie, zdaję sobie z tego sprawę, jednak to jedyne przychodzące mi na myśl określenie. Swoją grą przekazujesz wiele uczuć, mam wrażenie, że momentami nawet część siebie. Słyszałam już grę wielu artystów, jednak muzyka żadnego z nich nie poruszyła mnie tak jak twoja.-uśmiechnęłam się delikatnie, rozluźniając napięte mięśnie
Wzrok mężczyzny się zmienił, jednak wciąż nie potrafiłam nic z niego wyczytać, nie ważne jak bardzo bym próbowała. Odgarnęłam zagubiony kosmyk włosów za ucho i kontynuowałam swoją wypowiedź.
- Bardzo szanuję osoby grające na instrumentach, sama kiedyś próbowałam, na pianinie, jednak moje umiejętności były co najmniej żenujące.-zaśmiałam się perliście na samą myśl o moich nieporadnych poczynaniach-Przeniosłam się na rysowanie, ta forma sztuki dużo bardziej do mnie pasuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz