niedziela, 21 sierpnia 2016

Od Naomi

Oparłam głowę o zimną szybę samochodu. Miałam już szczerze dość tej podróży, która ciągnęła się w nieskończoność. Wszystkie kończyny bołały od kilku godzinnego siedzenia w tej samej pozycji, a nerwy powoli puszczały, kiedy do moich uszu docierała kolejna krzykliwa piosenka, w których kierowca taksówki tak bardzo się lubował.
-Mógłby pan to przełączyć?- rzuciłam beznamiętnie, wpatrując się w mijane budynki
Cisza. No tak, nie mam w tej sprawie nic do powiedzenia. Westchnęłam ciężko i przetarłam skronie. Mam dość, chcę jak najszybciej wysiąść z tego choIernego samochodu i zaszyć się w jakimś cichym miejscu, gdzie nikt nie będzie mi przeszkadzał.
Poczułam nagłe szarpnięcie, przez które dość mocno uderzyłam się w czoło. Syknęłam cicho i przyłożyłam zimną dłoń do obolałego miejsca, mając nadzieję, że to w jakiś sposób pomoże.
-Jesteśmy na miejscu. Pomóc panience z bagażem?- młody kierowca uśmiechnął się szeroko i znacząco wskazał w stronę bagażnika
-Nie. Poradzę sobie.-rzuciłam, wychodząc z samochodu
Zapłaciłam mężczyźnie należną sumę i zawlokłam swoje rzeczy pod wejście do szkoły. Budynek prezentował się całkiem nieźle, ogromny, otoczony pięknym ogrodem. Może nie będzie tu aż tak źle. Pchnęłam potężne, drewniane drzwi, prowadzące do prawie pustego i dobrze oświetlonego holu. Podeszłam do recepcji, informując siedzącą za biurkiem kobietę o moim przyjeździe. Odebrałam klucz do swojego pokoju i bez słowa ruszyłam dalej. Z małymi trudnościami, wreszcie dotarłam do tymczasowego lokum. Wnętrze było przyjemne dla oka, nowoczesne i utrzymane w ciemnych barwach, a co najważniejsze- było puste. Niezwykle cieszył mnie fakt, że nie posiadam współlokatorki, z którą musiałabym się użerać. Rozpakowałam swoje rzeczy do pierwszej lepszej szafki, a puste walizki wsunęłam pod łóżko. Przeciągnęłam się, prostując obolałe kończyny i wyszłam z pokoju. Byłam niesamowicie głodna, a żołądek coraz dotkliwiej mi o tym przypominał. Powolnym krokiem przemierzałam kolejne korytarze, dokładnie przyglądając się każdej mijanej rzeczy. Plakaty, ulotki, kilka dyplomów i obrazów, nie było w tym nic ciekawego. Westchnęłam i wsunęłam dłonie do kieszeni czarnej bluzy. Zatrzymałam się i rozejrzałam dookoła. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nie mam pojęcia gdzie się znajduję, ani w którym miejscu powinnam szukać stołówki. Wypowiedziałam dość długą wiązankę przekleństw i zaczęłam rozglądać się w poszukiwaniu jakiegoś planu budynku lub czegokolwiek, co pomogłoby mi się odnaleźć. Niestety nic takiego nie znalazłam. Zostało mi tylko jedno wyjście, którego chciałam uniknąć za wszelką cenę, muszę zapytać kogoś o pomoc. Obiecałam sobie, że ograniczę kontakty z ludźmi do minimum, ale najwidoczniej nie będzie mi to dane. Westchnęłam i zaczęłam poszukiwania potencjalnej ofiary. Nie trwało to długo, w tej szkole aż roi się od ludzi. Podeszłam do pierwszej lepszej osoby, szczerze mówiąc nie zwróciłam nawet uwagi na to jakiej płci jest moje źródło informacji. Kaszlnęłam znacząco, próbując zwrócić na siebie uwagę. Nie zadziałało, zostałam zignorowana jak nigdy wcześniej. Przeklęłam pod nosem i podeszłam jeszcze bliżej, szturchając swojego rozmówcę łokciem.
-Wiesz może gdzie znajdę stołówkę?- zapytałam beznamiętnie, licząc na jak najszybszą odpowiedź

<Ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz