sobota, 10 września 2016

Theodor CD Pina

Gdy weszliśmy do lasu, miałem złe przeczucia. Moja orientacja w terenie była na poziomie niższym niż wybrzeże Morza Martwego. Po prostu wiedziałem, że ja plus las równa się wielka katastrofa i ekspedycja ratunkowa. Dlatego polegałem w tej chwili na swojej towarzysce, mając nadzieję, że ma dobrą pamięć i orientacje w terenie. Acz chyba znalazłem osobę z takim samym darem (czyt. problemem) co ja.
Usiadłem obok niej na konarze drzewa.
- Przemyśleć, powiadasz? - Uśmiechnąłem się ni ironicznie, ni rozbawiony. - Ja i las nigdy nie było dobry połączeniem, także od razu mówię, że jak ruszymy dalej, to najpewniej zgubimy się jeszcze bardziej. Chyba, że dopisze nam szczęście. - Zazwyczaj byłem optymistą, ale cóż, takie sytuacje akurat sprawiały, że mój optymizm szedł się kochać z moją orientacją w terenie.

(Pino? Długo to trwało, ale jest ;;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz