Usiadłam na łóżku, podkulając nogi. Spoglądałam na złoty pierścionek,
który od czasu poznania chłopaka stał się nieodmienną częścią mojego
wyglądu. Oparłam głowę o zimną ramę mebla i bez celu wpatrywałam się w
wiszące na ścianie rysunki. Nie wiedząc kiedy, zasnęłam.
- Sektory są zamykane na noc, aby nikt nie poruszał się pomiędzy nimi.
Złamał Pan jedną z najważniejszych zasad tej szkoły. Jeszcze jeden taki
wybryk, a zostanie Pan wydalony ze szkoły. Proszę wracać do siebie- ze
snu wyrwał mnie donośny, kobiecy głos
Podniosłam się z przerażeniem patrząc na drzwi. Doskonale wiedziałam do
kogo skierowane były te słowa…. Vincent. Ostrożnie wstałam z łóżka i
pośpiesznie wyszłam z pokoju, jednak chłopak zdążył już zniknąć za
zakrętem. Westchnęłam i oparłam się plecami o drzwi, uprzednio je
zamykając. Słowa kobiety mocno wryły mi się w pamięć, dając wiele do
myślenia.
-Zostanie Pan wydalony..-powiedziałam cicho, chowając twarz w dłoniach
Poczułam jak świeżo zakrzepnięte rany się otwierają, wywołując ogromny
ból w sercu. Czy to naprawdę możliwe, że stracę kolejną bliską mi osobę?
Nie, nie, nie… nie chcę po raz kolejny przez to przechodzić. Moja serce
i psychika nie wytrzymają kolejnej straty, to już za dużo. Przecież nie
robię nic złego, a ludzie i tak ode mnie odchodzą…
-Dlaczego to tak bardzo boli. Głupia, nie nauczyłaś się jeszcze, że nie
powinnaś się tak łatwo przywiązywać?- przeklinałam się w duchu
Poczułam słone łzy, ściekające mi po policzku. Otarłam je wierzchem
dłoni i zacisnęłam piąstki, próbując odgonić od siebie wszelkie
negatywne emocje. Podniosłam się i chwiejny krokiem podeszłam do
niewielkiej toaletki stojącej w kącie pokoju. Muszę z nim porozmawiać i
to jak najszybciej, ale nie w takim stanie.
~~~~~~~
Wyszłam z pokoju, kierując się w stronę Sali lekcyjnej. Puste korytarze i
panująca wkoło cisza jeszcze bardziej mnie dołowały. Powolnym krokiem
weszłam do klasy, siadając w ostatniej ławce pod oknem. Ukradkiem
spojrzałam w stronę Vincenta, który również nie wyglądał najlepiej.
Smutny wyraz twarzy i oczy pusto wpatrujące się w przestrzeń. Nie
potrafiłam skupić się na lekcji, cały czas układałam w głowie scenariusz
mojej rozmowy z blondynem. Po skończonych zajęciach czym prędzej
wzięłam swoje rzeczy i podbiegłam do sunącego po korytarzu chłopaka.
-Vincent..-wyszeptałam cicho, stając za jego plecami
Odwrócił się, patrząc na mnie swoimi złotymi oczami, z których nigdy nie potrafiłam nic wyczytać.
-Możemy porozmawiać?- mocniej zacisnęłam palce wokół podręcznika do języka japońskiego
Podniosłam głowę, patrząc na wyczekującego chłopaka. Starałam się
przybrać obojętny wyraz twarzy, jednak oczy wyrażały smutek, jakiego
Vincent jeszcze nigdy w nich nie widział.
-Słyszałam twoją poranną rozmowę z nauczycielką… Ja…- mój głos załamywał
się z każdym kolejno wypowiedzianym słowem- Nie chcę znów stracić
bliskiej mi osoby, proszę nie odchodź. Nie chcę zostać sama.-z trudem
powstrzymywałam łzy- Wiem, że też obawiasz się tego, co się stanie,
widziałam to w twojej głowie. Przepraszam, w takim stanie nie panuję nad
swoją mocą-spojrzałam na drżące dłonie, które z ogromnym trudem
utrzymywały podręczniki- Vincent, proszę…- po policzku spłynęła samotna
łza. Odwróciłam głowę, nie chciałam, żeby chłopak ją zauważył
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz